Ostatnio byłam w kinie na filmie "Złe mamuśki 2: Jak przetrwać święta". Postanowiłam spróbować swoich sił i zrecenzować pierwszy raz w życiu cokolwiek. Także trzymajcie się mocno, bo nie mam pojęcia co mi z tego wyjdzie. Przeglądając opinie na internecie pełno było opinii typu przepełniony wulgarnymi, suchymi żartami film. A jednak zdecydowałam się pójść go obejrzeć. Bo miałam ochotę na komedię, a że oglądałam pierwszą część - to czemu nie?
W filmie przedstawione są dalsze losy bohaterek filmu "Złe mamuśki". W pierwszej części kobiety stoczyły walkę z kółkiem rodzicielskim, z której wyszły zwycięsko. Tym razem pora spędzić spokojnie święta, zupełnie inaczej niż zwykle. Mamuśki chcą uniknąć bożonarodzeniowej nagonki podczas której musiałyby zająć się wszystkim - dekorowanie mieszkania czy też domu, sprowadzenie choinki, pichcenie i kupowanie prezentów dla każdego w rodzinie. Można spędzić święta zupełnie inaczej. Spokojnie z rodziną bez tej całej sztucznej otoczki. Niestety... te święta nie będą tak spokojne jak to sobie wyobrażały, ponieważ odwiedzają je ich matki, z którymi nie żyje się najłatwiej.
Druga część jest naprawdę dobrym następcą swojego poprzednika. Momentami jest naprawdę zabawnie, a akcje podkręcają babcie. Często zwraca się większą uwagę na nie niż na ich córki. Bardzo podobała mi się gra aktorska Christine Baranski, którą można określić mianem naprawdę zołzowatej. Najmniej jednak podobał mi się wątek Carli i jej matki, czułam jakby nie był do końca dopieszczony. Jakby był odepchnięty na dalszy plan, ale myślę, że to tylko moje widzimisię. Muszę również to napisać - jestem rozczarowana zakończeniem, które na swój sposób było przewidywalne, ale to akurat nie jest powodem mojego narzekania. Jeden aspekt, który mogli ominąć, a ja uniknęłabym delikatnego zniesmaczenia.
Ogólnie rzecz biorąc film przyjemnie się oglądało mimo różnego rodzaju wulgarnych dowcipów. Jeśli ktoś chce iść zobaczyć coś, gdzie będzie mógł się pośmiać to naprawdę dobry wybór. Ta produkcja, zresztą tak jak inne, ma swoje minusy, ale ja gdy oglądam komedie nie oczekuję od nich zbyt wiele, to czas na obejrzenie czegoś trochę głupkowatego. Nigdy nie nastawiam się na jakieś super produkcje dlatego też film mnie nie zawiódł. Nawet przyjemnie się oglądało.
Spróbowałam sił w recenzowaniu, zobaczymy czy wam się spodoba. Oglądam wiele filmów i seriali oraz uwielbiam czytać książki, więc z chęcią wstawiałabym swoje recenzje. Co o tym sądzicie?